Salus aegroti suprema lex

 

Doktor Andrzej Chodacki jest autorem znanym naszym czytelnikom. W tej rubryce były już prezentowane i rekomendowane jego książki. Nie zmienia to faktu, że nawet dla tych, którzy znają jego wcześniejsze dokonania, książka „Doktor Seliański” jest niespodzianką. Bohaterem książki jest ukraiński lekarz, chirurg, Ostap Mychajło Seliański, którego wojenna zawierucha rzuciła do Drezna. Tam w początkach pamiętnego roku 1945 pracował w kilku szpitalach, ciesząc się uznaniem i renomą. W nocy z 13 na 14 lutego Drezno – „Florencja Północy” – zostało zbombardowane przez Brytyjczyków. 800 bombowców typu Lancaster zrzuciło bomby na miasto, które nie miało artylerii przeciwlotniczej, bo przesłano ją na Wschód, ani obrony niemieckich myśliwców. Polskiemu czytelnikowi nie jest łatwo wczuć się w sytuację niemieckich cywilów, stają bowiem przed oczyma dokonania hitlerowców wobec naszych rodaków. Ale trzeba przyznać autorowi, że udało mu się w sposób powściągliwy, a jednocześnie przejmujący, pokazać bezlitosne okrucieństwa wojny. W tym obrazie narodowość ofiar zupełnie nie ma znaczenia. Wątek liryczny, losy dwójki młodych bohaterów, Idy i Kurta, można opisać jako miłość w czasie apokalipsy. Główna postać to jednak bohater tytułowy. Doktor Seliański ratuje życie brytyjskiemu jeńcowi, któremu w sercu utkwił odłamek... brytyjskiej bomby. W noc wspomnianego nalotu, uznając ratowanie życia choremu, nota bene Polakowi, wymagającemu natychmiastowej operacji, za sprawę ważniejszą niż własne bezpieczeństwo, odmawia zejścia do schronu, pozostaje na sali operacyjnej i ginie wraz z operowanym pacjentem i instrumentariuszką od alianckiej bomby. Rozdział, który opisuje taniec OGNIA – pana zagłady, jego brata WIATRU, przeczytałem po zakończeniu lektury raz jeszcze. Moim zdaniem, najlepszą recenzją książki jest posłowie, którego autorką jest córka Doktora, Wira Seliańska, mieszkająca w Rio de Janeiro. Polecam.

Ryszard Golański

„Gazeta Lekarska”, 02/2016